W publikacji znajdują się nastąpujące artykuły:
KWIECIEN 1943
W czasie zawieszonym - ROZMOWA Z BARBARA ENGELKING
Żydowska Polska Walczaca - DARIUSZ LIBIONKA
Głowa w mur - DARIUSZ LIBIONKA
…zyjemy godzina, minuta - PIOTR WEISER
Dziennik z bunkra Miła 34
Kobiety w powstaniu - MARIA FERENC
Pod powierzchnia - ZUZANNA SCHNEPF-KOŁACZ
SPóR O POWSTANIE
Spory o powstanie - ROZMAWIAJA BARBARA ENGELKING, HANKA GRUPINSKA, IZRAEL GUTMAN I DARIUSZ STOLA
Ja myslałam, że wszyscy są razem - ROZMOWA Z EMILKA ROZENCWAJG SZOSZANA KOSSOWER
Słowa pełne miłosci - HANKA GRUPINSKA
To wszystko nie ma żadnego znaczenia - ROZMOWA Z MARKIEM EDELMANEM
Artefakty - HANNA KRALL
BIEDNI POLACY...
Ludzkosc, która zostaje - ROZMAWIAJA JAN BŁONSKI, MAREK EDELMAN, CZESŁAW MIŁOSZ I JERZY TUROWICZ
Fotografie RUDOLFA DAMECA
Nasza wina, naszawielkosc - MICHAŁ OKONSKI
DZIECI KORCZAKA
Korczak i swoboda wyboru - KS. STANISŁAW MUSIAŁ SJ
Człowiek, który przemawiał do wszy - JACEK LEOCIAK
Nie ma dziecka –jest człowiek - JOANNA OLECH
Prośba dziecka, czyli 20 przykazan dla rodziców inspirowanych filozofią Korczaka
ZAPISANE
Ziarna świadectwa JACEK LEOCIAK
Z dziennika - RACHELA AUERBACH
Powód ocalenia KAROLINA SZYMANIAK
Zapisywanie Zagłady - ROZMOWA Z MICHAŁEM GŁOWIŃSKIM
ZAPAMIĘTANE
Po getcie - BEATA CHOMĄTOWSKA
Wieniec zielony - PAWEŁ ŚPIEWAK
Płacz Boga - ZUZANNA RADZIK
Niemcy patrza na getto - STEPHAN STACH
Bohaterskie DNA - KAROLINA PRZEWROCKA-ADERET
Wśród wielu innych doskonałych artykułów szczególnie polecamy tekst niemieckiego autora dr. Stephana Stacha, historyka z Instytutu Historii Uniwersytetu Marcina Lutra w Lipsku.
"Niemcy patrzą na getto"
Jakie miejsce w pamięci Niemców zajmuje powstanie w getcie warszawskim? Dla Niemiec centralnym miejscem pamięci jest Auschwitz. Ale getto warszawskie było i jest również ważnym punktem odniesienia. Na getto, a tym bardziej na powstanie uwięzionych w nim ludzi, cień rzuca ikoniczny obraz: klęczącego Willy'ego Brandta w Warszawie w 1970 r. Dla większości Niemców kanclerz klęczący przed pomnikiem bohaterów getta jest prawdopodobnie pierwszym obrazem, który przychodzi im na myśl, gdy myślą o getcie warszawskim. Trudno się temu dziwić, gdyż obraz ten potwierdza pod wieloma względami dzisiejsze niemieckie wyobrażenie o wyciągnięciu wniosków z historii. Gest Brandta pod pomnikiem jest wyrazem pokory wobec milionów Żydów zamordowanych przez Niemców. Jednocześnie kanclerz, klęcząc w centrum polskiej stolicy, niewątpliwie zwracał się także do nieżydowskiej ludności polskiej, która w czasie II wojny światowej cierpiała pod jednym z najokrutniejszych reżimów w okupowanej przez Niemców Europie. W ten sposób genuflekcja wpisuje się w narrację o pojednaniu polsko-niemieckim jako właściwa, choć nieco spóźniona, odpowiedź na list polskich biskupów do ich niemieckich odpowiedników. Trzydzieści lat później Kniefall otrzymał nawet swój własny pomnik vis-á-vis pod Pomnikiem Bohaterów Getta. Kolejne dwadzieścia lat później wizerunek został wytłoczony na pamiątkowej monecie o nominale dwóch euro i tysiące Niemców nosi go codziennie w portfelu. W 2014 roku niemiecki pisarz Navid Kermani uznał gest Brandta za moment, w którym zhańbione zbrodniami Niemcy odzyskały godność. Gest Brandta pod pomnikiem bohaterów warszawskiego getta, jak pokazują te przykłady, jest w Niemczech wykorzystywany jako pewność siebie dla udanego pogodzenia się z przeszłością.
Jest to problematyczne pod dwoma względami. Z jednej strony zapomina się, jak kontrowersyjny był gest Brandta w 1970 r. w dawnej Zachodnioniemieckiej Republice Federalnej: uchodzący wówczas za lewicowo-liberalny magazyn DER SPIEGEL umieścił zdjęcie klęczącego kanclerza na okładce w dużym formacie, a jednocześnie zapytał z powątpiewaniem: "Czy Brandtowi wolno było uklęknąć?". W sondażu zleconym przez magazyn 48% ankietowanych określiło ten gest jako przesadzony. Niewiele osób miało wówczas za złe Brandtowi, który w czasach reżimu nazistowskiego wyemigrował jako socjaldemokrata, że w imieniu Niemiec okazał skruchę. Obraz ten dopiero z perspektywy czasu nabrał pozytywnego znaczenia.
Z drugiej strony ikoniczny wizerunek Brandta klęczącego pod pomnikiem zasłania widok na wydarzenie, które pomnik upamiętnia: powstanie żydowskich bojowników w getcie, którzy nie chcieli bez oporu poddać się swoim niemieckim mordercom. Mimo że nie dysponowali prawie żadną bronią, przeważające niemieckie oddziały SS, policji i Wehrmachtu potrzebowały czterech tygodni, by stłumić powstanie. Z raportu Jürgena Stroopa, dowódcy SS, pochodzi kolejny ikoniczny obraz - chłopca z warszawskiego getta. Stoi on w centrum zdjęcia z podniesionymi rękami i przerażonym wyrazem twarzy. Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, zdjęcie to miało dokumentować udane akcje niemieckich kontrmanifestantów. W raporcie Stroopa z wykonania rozkazu napisano trzeźwo i cynicznie: "Wyprowadzony z bunkrów siłą. Blok po bloku kazał podpalić getto miotaczami ognia, aby wypędzić z kryjówek pozostałą ludność żydowską, żydowskich bojowników".
Jednak skuteczność genuflekcji Brandta nie wyjaśnia sama w sobie, dlaczego powstanie w getcie warszawskim odgrywa mniejszą rolę w dyskusji o Holokauście w Niemczech. Istotne jest również jego zawłaszczenie w okresie zimnej wojny. W NRD i RFN spojrzenie na powstanie było bardzo zróżnicowane. Ci pierwsi widzieli je jako część międzynarodowej, antyfaszystowskiej walki oporu, w której tradycji sytuowały się socjalistyczne Niemcy. Już w 1957 roku wydawnictwo partyjne SED opublikowało książkę "Powstanie w getcie warszawskim", której autorem był Bernard Mark, dyrektor warszawskiego Żydowskiego Instytutu Historycznego. W wydawnictwach NRD jako "literatura antyfaszystowska" pojawiały się także inne książki tam napisane, m.in. wspomnienia bojowniczki z getta, pamiętniki, utwory literackie i poetyckie z archiwum Ringelbluma. Przy niekiedy dużych nakładach przekazywały one czytelnikom w NRD i poza nią wrażenie grozy getta. Książki te posłużyły prasie NRD jako punkt wyjścia do polemiki z powszechną bezkarnością zbrodniarzy nazistowskich w Republice Federalnej oraz do sfabrykowania rzekomego neonazizmu w Bonn.
Również w Republice Federalnej Niemiec getto warszawskie posłużyło jako ekran projekcyjny dla konfrontacji obu bloków, choć pod przeciwnym znakiem: W pierwszą rocznicę budowy muru berlińskiego DIE ZEIT poświęcił całą stronę zrównaniu muru berlińskiego i muru wokół getta warszawskiego: pokazywał zdjęcia z budowy poszczególnych murów, żołnierzy zabierających zastraszonych cywilów. Relacje o rozstrzeliwaniu Żydów uciekających z getta stały obok relacji człowieka, który uciekł z NRD do Berlina Zachodniego. Krótki komentarz redakcyjny na ten temat zatytułowany był "Czerwoni naziści".
Wystawa "Życie, walka i śmierć w getcie warszawskim", pokazana w Berlinie Zachodnim w 20. rocznicę powstania, również została wciągnięta w wir konfliktu niemiecko-niemieckiego. Stworzył ją historyk Joseph Wulf wraz z warszawskim Żydowskim Instytutem Historycznym, a współfinansowało polskie MSZ. Podczas otwarcia w pomieszczeniach Gminy Żydowskiej Berlina Zachodniego burmistrz Heinrich Albertz podkreślił podział miasta murem jako łącznik między Berlinem a gettem warszawskim. Z kolei MSZ w Bonn poufnie, nieoficjalnymi kanałami ostrzegało zachodnioniemieckie instytucje przed przejęciem tej wystawy, gdyż może ona zostać zinstrumentalizowana politycznie w okresie poprzedzającym frankfurcki proces oświęcimski. Bezskuteczne poszukiwania przez organizatorów wystawy zainteresowanych w miastach zachodnioniemieckich skłoniły "Süddeutsche Zeitung" do spekulacji, dlaczego po wielkiej popularności w Berlinie Zachodnim stanęli oni przed wyborem "odesłania wystawy do Polski lub jej złomowania". Na pierwszej stronie napisano w sarkastycznym tonie: "Oczywiście wszystkie oficjalne organy mają jakiś powód swojego zachowania i nawet złośliwy człowiek nie sugerowałby, że na pierwszy plan wysuwa się tu coś w rodzaju antysemickiego podtekstu. [...] W każdym razie pominęliśmy jeden argument: wystawa była finansowana przez rząd polski". Natomiast materiały do nauczania historii współczesnej natychmiast tracą u nas wartość, jeśli są "opłacane przez Wschód"."
Po 1989 roku podstawy do takiego upolitycznienia zniknęły. Z drugiej strony międzynarodowe literackie i filmowe adaptacje Zagłady sprawiły, że getto warszawskie znalazło się w centrum zainteresowania niemieckiej opinii publicznej: niemiecki przekład Początku Andrzeja Szczypiorskiego, film Romana Polańskiego Pianista czy autobiografia Marcela Reicha-Ranickiego. O ile cierpienie i horror, jakiego doświadczyli w getcie, były przedmiotem szczególnej uwagi, o tyle w Niemczech trudno było mówić o powstaniach w gettach. Być może dlatego, że zbrojna walka powstańców słabo wpisuje się w dominujący obraz Holokaustu. Być może dlatego, że konfrontacja z niemiecką winą za wojnę i masowe mordy doprowadziła wielu Niemców do wniosku, że fundamentalnie odrzucają przemoc. Tak fundamentalnie, że nawet zrozumienie gwałtownego oporu wobec najcięższych niesprawiedliwości sprawia trudności. 80. rocznica powstania w getcie warszawskim może być okazją, by to zakwestionować - także w odniesieniu do wojny Rosji na Ukrainie.